Zostaliśmy zaproszeni przez teściów do restauracji na obiad. Poszliśmy do Hej Sokoły w Kamieńcu. Niedawno przeszła rewolucje kuchenne Magdy Gessler.
Byliśmy tam w sobotę ok 14. W środku zajęte były 2 stoliki a na większości stała tabliczka "rezerwacja". Trochę zagubieni rozglądaliśmy się aby znaleźć stolik przy którym będziemy mogli usiąść. Pani kelnerka tylko nas obserwowała, nie podeszła, nie pomogła. Kiedy poprosiłam ją o stolik dla 4 osób powiedziała, że wolny jest ten, do którego poszła "ta pani" ( czyli moja teściowa).
Pani przyniosła menu, najpierw kartę dostała teściowa, potem teść, potem mój mąż a na końcu ja (kobieta).
Ale dobrze, nie czepiajmy się. W restauracji było czysto, ale brakowało mi kwiatów. Nie pachniało smacznym jedzeniem, tylko raczej stołówką, trochę dusznością.
Karta mała, co akurat jest dobre.
Zamówiliśmy:
placki ziemniaczane ze śmietaną i koprem
stanisławowski z pęczakiem w sosie grzybowym
2 cielęciny z ziemniakami
2 piwa
2 herbaty
Cena 163 zł
Ja jadłam placki. Smak ciasta był bardzo fajny, ale placki dookoła były chrupiące a w środku lekko ciapowate. Moja babcia smaży lepsze placki na żeliwnej patelni. Bardzo dobra śmietana. Placki były 3, więc ja się najadłam, ale nie jest to danie dla faceta.
Mąż jadł stanisławowski. Najdroższe danie, bo 55 zł. Wyglądało i pachniało bardzo ładnie. Wojtkowi smakowało, był zadowolony.
Teściowe dostali cielęcinę, przykrytą kapustą i cebulą (wszystko miało ciemny kolor, nie wiem dlaczego, czym to było doprawione). Farszu na mięsie było dużo za dużo. Ziemniaki podobno nieosolone i bez smaku.
Zjedli, ale oświadczyli, że więcej tam nie wrócą.
Na stole nie było przypraw (przyniosła je na naszą prośbę pani kelnerka, niestety przyprawnik był lekko brudnawy), świeczkę zapalono nam jak już zabrano nam talerze.
To są szczegóły, ale na to zwraca się uwagę.
Pani kelnerka nie obyta, bez tej ikry i werwy.
Teściowe wypili piwo, a pani zamiast zagadać, czy może podać jeszcze piwo, albo herbatę to podeszła i mówi, "można już zabrać?"
No nie zrobi interesu z taką gadką.
Reasumując.
Jedzenie dupy nie urywa. Placki poprawne, stanisławowski smaczny ale drogi, cielęcina do bani.
Nie jest to restauracja ale raczej bar. Trzeba długo czekać na jedzenie. Obsługa nieprofesjonalna, niesympatyczna.
My tam nie wrócimy...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz